![]() |
Epitaphs to album o ciężkim brzmieniu, który grzeszy dojrzale zbudowanym klimatem
Minęło kilka dni od premiery krążka (przypomnę, że odbyła się ona 12 września) i najwyższy czas, abym podzieliła się z Wami moimi refleksjami po przesłuchaniu trzeciej i niewątpliwie najlepszej płyty Epitaphs zespołu Obscure Sphinx.
Album zaczyna singiel Nothing Left, który z każdą kolejną sekundą odkrywa przed nami bogactwo kompozycji instrumentalnej. Jest on początkiem pierwszej z dwóch części playlisty albumu, nazywającej się Pre-mortem. Wprowadzona w dekadencki klimat utworu słucham kolejnego singla Memories of Falling Down i jest to bez wątpienia moja ulubiona propozycja z tej płyty. Urzeka w każdym najmniejszym detalu, zaczynając od nastrojowego intra, które hipnotyzuje gęstą atmosferą. Zamykam oczy, a Obscure Sphinx zakleszcza wokół mnie swoje dłonie. Przychodzi do głowy jedna myśl - warto było czekać trzy lata na tą płytę. Wokal Wielebnej budzi silne emocje, a w połączeniu z ciężkimi riffami i narastającą perkusją jest arcydziełem.
Przy kolejnym utworze Nieprawota brzmienie zespołu nabiera black metalowego charakteru. Gwarantuję brak rozczarowania dla wymagających słuchaczy.
W drugą część playlisty Post-mortem wprowadzają nas kościelne dzwony, będące częścią singla Memorare. Mocno zarysowany klimat podkreślają psychodeliczne dźwięki i rozleniwione szarpnięcia strun gitary. Następnie perkusja nadaje tempa i słuchacza znów porywa magnetyzm zespołu. Ciężkie, post - metalowe riffy są idealnym dopełnieniem kompozycji, a przeszywający głos wokalistki zostawia po sobie gęsią skórkę na ciele.
Sepulchre jest prawdziwym popisem wokalnych umiejętności Wielebnej, która od stonowanego i delikatnego śpiewu przechodzi do mocnego growlu. Płytę kończy utwór At The Mouth Of The Sounding Sea, powoli wyprowadzając z transu, w jaki na samym początku wprowadził nas zespół. Czysty śpiew wokalistki łagodzi ogień i pozostawia nas z dogasającym żarem. Outro jest wisieńką na torcie - akustyczna gitara i pogłosy w tle sprawiają, że budzimy się z muzycznej hipnozy.
Epitaphs to bezapelacyjnie najlepszy album z tych, które dotychczas wyszły spod skrzydeł Obscure Sphinx. Jestem pod wielki wrażeniem i wciąż nie mogę uwolnić się od ich plyty. Ciężkie brzmienie połączone z dojrzale zbudowanym klimatem - takiej dawki muzycznej potrzebowałam.
![]() |
0 komentarze :
Prześlij komentarz